PSG i Manchester City to kluby, które na pewno nie narzekają na brak pieniędzy. Tym, co doskwiera arabskim właścicielom jest za to brak sukcesu na arenie międzynarodowej. Dominacja na krajowym podwórku to trochę za mało. PSG otarło się już o triumf w ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Manchester City wreszcie zdołał się przebić dalej niż do ćwierćfinału, ale ambicje są znacznie większe. Dziś w Paryżu przed nami pierwsze 90 minut tej arcyciekawej rywalizacji.
PSG w zeszłym sezonie przegrało finał z Bayernem i znów marzenia Nassera Al-Khelaifiego legły w gruzach. W bieżącym sezonie słabsze rezultaty mistrzów Francji posadą okupił Thomas Tuchel. Niemiec wcale nie musi wyjść na tym źle, bo jest o krok od swojego kolejnego finału – tym razem z Chelsea. Być może zmierzy się w nim ze swoim byłym klubem, bo PSG z Mauricio Pochettino na ławce, ma już na rozkładzie Barcelonę i Bayern. Pora na kolejne arcytrudne wyzwanie, czyli walczący o potrójną koronę Manchester City.
Obywatele w weekend zdobyli swój czwarty z rzędu Puchar Ligi. Mistrzostwo kraju mają niemal w garści. Mogą więc już skupić się na Lidze Mistrzów, czyli wciąż niezdobytym przez siebie trofeum. Guardiola wygrywał Champions League z Barceloną, ale od dekady nie jest w stanie powtórzyć tego sukcesu, choć pracował także w bardzo mocnym Bayernie. Z Bawarczykami rokrocznie docierał do półfinałów. Na Etihad dopadła go klątwa ćwierćfinałów. W końcu przełamał ją, choć dwumecz z Borussią Dortmund nie był szczególnym popisem Citizens. Udało się jednak wygrać oba spotkania, więc awans był dość pewny. Teraz poprzeczka idzie kilka pięter wyżej, bo PSG to zespół dużo lepszy niż BVB.
Dla postronnych kibiców podstawowa dobra wiadomość jest taka, że obie drużyny przystępują do dzisiejszej rywalizacji w praktycznie najmocniejszych składach. Zanosiło się m.in. na nieobecność Kevina De Bruyne, ale Belg wyleczył się szybciej, niż się na to zapowiadało. Zagrał nawet prawie cały mecz w niedzielę na Wembley. W PSG zabraknie na pewno Juana Bernata, ale do tego fani z Paryża już przywykli w tym sezonie. Najważniejsze, że w pełnym zdrowiu są Neymar i Kylian Mbappe. Ten drugi to główny faworyt do walki o koronę króla strzelców Ligi Mistrzów. Francuz ma 8 goli. Erling Haaland strzelił ich 10, ale tego dorobku już nie powiększy. Mbappe będzie miał dwie lub trzy okazje, by podkręcić swój licznik. Sześć bramek ma z kolei Neymar. W zespole Citizens akcenty bramkowe rozkładają się inaczej. Gole strzelało aż 10 zawodników, a najwięcej – co jest dość zaskakujące – Ferran Torres (4). Hiszpan nie jest raczej podstawowym wyborem Guardioli, jednak w mniej ważnych meczach grupowych często dostawał sporo minut.
Niezwykle trudno wskazać faworyta tego dwumeczu. O wyniku mogą decydować detale. Manchester City będzie chciał zdominować rywala, długo utrzymując się przy piłce. PSG jest bardzo groźne w kontratakach, gdzie może wykorzystywać szybkość Mbappe i Neymara. Ich dwójkowe akcje w rewanżu z Bayernem pustoszyły defensywę Bawarczyków. Guardiola przez cały sezon umiejętnie rotował zawodnikami. Mało który może czuć się przemęczony i wyeksploatowany. Wszyscy są zdrowi. Problemem wydaje się brak klasycznej „9”. Gabriel Jesus nieco zawodzi, a Sergio Aguero rzadko miewa okazje by zawodzić lub spełniać oczekiwania, bo przeważnie się leczy. Katalończyk bardzo często decyduje się na ustawienie bez nominalnego napastnika, a w te buty wchodzą w czasie meczu De Bruyne, Gundogan, Sterling czy Foden. Biorąc pod uwagę rezultaty Citizens – robią to dość skutecznie.