Skip to main content

Po sobotnim El Clasico i niedzielnym meczu Betisu z Atletico, sytuacja w tabeli La Liga jest jeszcze ciekawsza. Prowadzi ekipa Diego Simeone, drugi jest Real, trzecia Barca. Wszyscy mieszczą się w granicy dwóch punktów. Liga będzie arcyciekawa.

Królewscy w strugach ulewnego deszczu ograli Barcelonę na Estadio Alfredo di Stefano. Czy to zaskoczenie? No raczej nie, skoro Real wygrał zdecydowaną większość najważniejszych meczów w tym sezonie, a Barcelona odwrotnie – większość przegrała. I nie inaczej było w sobotni wieczór.

Czy wygrana Los Blancos jest zasłużona? Tu odpowiedź nie jest tak jednoznaczna, ale koniec końców w piłce liczą się gole, a tutaj Real wypadł ciut lepiej, zdobywając dwa, na które Duma Katalonii odpowiedziała tylko jednym.

Oba zespoły zagrały swoją grę. Barcelona miała przewagę w posiadaniu piłki, więcej strzelała i miała więcej klarownych okazji. Real grał futbol bezpośredni, atakował szybko i potrafił dwukrotnie zaskoczyć rywala. Za pierwszym razem po błędzie Jordiego Alby z piłką popędził Fede Valverde, dograł do Karima Benzemy, a Francuz kapitalną „angielką” pokonał golkipera rywali. Na 2:0 strzałem z rzutu wolnego po podwójnym rykoszecie podwyższył Toni Kroos, który rozegrał kolejny znakomity mecz. Napór Barcelony dał tylko jeden bramkowy efekt – w 60. minucie nieco „koślawy” strzał Oscara Minguezy przyniósł bramkę kontaktową.

Czy Barcelona musiała przegrać ten mecz? Na pewno nie, bo nawet w doliczonym czasie gry 18-letni Ilaix Moriba huknął w poprzeczkę. Zresztą, okazji strzeleckich podopieczni Ronalda Koemana mieli bez liku, ale po raz kolejny w tym sezonie nie byli skuteczni. Ousmane Dembele i Antoine Griezmann jeszcze nigdy nie strzelili gola w klasyku, a Leo Messi – choć robił to wielokrotnie – od sześciu meczów z Realem także ma zerowe konto. Królewscy pod wodzą Zidane’a doskonale wiedzą, kogo trzeba zneutralizować, by mieć szansę na trzy punkty. I robią to konsekwentnie i bardzo skutecznie. Do irytującej gry Dembele, który marnuje okazje w ważnych momentach, kibice z Katalonii powoli się już przyzwyczajają. Nieprzewidywalny Francuz potrafi przebłyskami geniuszu dać Barcelonie pierwiastek szaleństwa, ale generalnie słowo „geniusz” jest jednym z ostatnich, którego można użyć w kontekście byłego piłkarza Borussii.

Nie obyło się bez kontrowersji. Czy rzut wolny dla Realu, po którym padł gol na 2:0 był słuszny? Czy Barcelonie nie należały się karne po upadkach Dembele i Braithwaite’a? Jak zwykle w El Clasico sędzia miał sporo roboty, ale naszym zdaniem wywiązał się z niej co najmniej poprawnie.

Real w dwóch meczach z Barceloną w tym sezonie zdobył sześć punktów, a mimo to ma nad nią przewagę tylko oczka. Dwa punkty więcej niż Blaugrana ma Atletico, które w niedzielny wieczór zremisowało z Betisem. Praktycznie cała przewaga, którą miał zespół Diego Simeone, została już roztrwoniona. Ostatnie kolejki sezonu będą frapujące. Wszyscy mają praktycznie równie szanse. Barcelona ma najmniej punktów, ale zagra jeszcze z Atletico mecz bezpośredni, a warto pamiętać, że sobotnie starcie z Realem było pierwszą porażką Barcy w 2021 roku w meczu ligowym. Real ma skłonność do potknięć ze słabszymi rywalami, więc i Królewscy nie mogą się czuć wyraźnym faworytem w walce o obronę tytułu. To będą ekscytujące tygodnie.

Na pocieszenie dla kibiców Barcelony – ta już w sobotę może zdobyć trofeum, bo zespół Koemana zagra w finale Pucharu Króla z Athletikiem Bilbao.

Related Articles