W zeszłym tygodniu awans do ćwierćfinałów Champions League zgodnie uzyskały wszystkie cztery drużyny, które wygrały swoje pierwsze mecze. Czy w tym tygodniu przydarzy się choć jeden „comeback”, któregoś z zespołów? Dziś w strefie komfortu są Manchester City i Real Madryt, a na cud liczą Borussia Moenchengladbach i Atalanta Bergamo. Ciekawszy wydaje się mecz w stolicy Hiszpanii.
Królewscy to wszakże w tym sezonie dość ciekawy przypadek. Niby wciąż są w grze o dwa najważniejsze trofea, ale jakoś trudno mieć przekonanie do ich gry. Większość zwycięstw jest wymęczona, a do tego często zdarzają im się wpadki ze słabszymi zespołami. Doświadczyli tego także w fazie grupowej Ligi Mistrzów w meczach z Szachtarem. Zresztą, przed trzema tygodniami z Atalantą Real także grał dość kiepsko. Los Blancos byli beneficjentami kontrowersyjnej czerwonej kartki dla Remo Freulera, pokazanej przez arbitra już w 17. minucie. Jednak zwycięski gol padł dopiero na cztery minuty przed końcem spotkania, a zdobył go Ferland Mendy, który odpalił mocny strzał z dystansu. Jakby nie patrzeć 1:0 przywiezione z Bergamo daje Realowi ogromne szanse na awans.
Atalanta to jednak drużyna, która lubi sprawiać niespodzianki i na pewno gra bez kompleksów z każdym zespołem. Podopieczni Gian Piero Gasperiniego pokazywali to w zeszłej edycji Ligi Mistrzów, gdzie doszli do ćwierćfinału i byli o krok od wyeliminowania PSG, a co za tym idzie awansu do najlepszej czwórki. Dziś nie będą kalkulować. Muszą ruszyć całym swoim ofensywnym impetem, którego im nie brakuje i próbować stłamsić Real na Estadio Alfredo di Stefano. Zidane musi się przygotować właśnie na taką wygłodniałą Atalantę, która ma poczucie krzywdy po pierwszym meczu, de facto rozstrzygniętym przez wykluczenie Freulera.
Dziś poza Freulerem i kontuzjowanym od dłuższego czasu Hateboerem trener Gasperini ma do dyspozycji wszystkich graczy. W Realu jest nieco gorzej. Kontuzjowani są Carvajal, Mariano, Hazard (znów!) i Odriozola, a za nadmiar żółtych kartek pauzować musi Casemiro. Jednak w kontekście walki o najwyższe cele Zidane’a cieszyć musi przede wszystkim powrót filarów zespołu – Ramosa i Benzemy. Ten drugi w weekend wygrał Realowi mecz, zdobywając dwa gole przeciwko Elche. Goście prowadzili w Madrycie 1:0 do 73. minuty. Zwycięskiego gola Benzema zdobył już w doliczonym czasie spotkania.
Atalanta w piątkowy wieczór rozprawiła się ze Spezią 3:1. Wszystkie bramki padły po przerwie. Drużyna z Lombardii, mimo sporej konkurencji w Serie A, nadal nie rezygnuje z gry o TOP 4. Aktualnie podopieczni Gasperiniego są właśnie na tym, premiowanym awansem do Ligi Mistrzów, miejscu. Napoli ma jednak w zanadrzu zaległy mecz z Juve, a w kontakcie punktowym są także gracze Romy. Gasperini musi więc ciągnąć na tym etapie rozgrywek trzy sroki za jeden ogon. Ta trzecia to oczywiście Puchar Włoch, choć to akurat trenerowi Atalanty głowę zaprząta najmniej. Finał z Juve zaplanowany został na 19 maja.
O ile, patrząc na niewyraźny Real, na niespodziankę w Madrycie można po cichu liczyć, o tyle na Puskas Arenie w Budapeszcie żadnych zawirowań nie przewidujemy. Manchester City wygrał pierwszy mecz z Borussią Moenchengladbach 2:0. Wtedy także oba zespoły, ze względu na przepisy covidowe, zmierzyły się ze sobą w stolicy Węgier. Citizens imponują formą, Borussia zawodzi. Ten mecz wydaje się formalnością, a Guardiola po cichu zapewne myśli już o rywalu w ćwierćfinale, którego pozna w najbliższy w piątek.