Kolejka nr 20 piłkarskiej Ekstraklasy faktycznie rusza dopiero w piątek, ale śmiało do weekendu z polską piłką można dorzucić także czwartkową zaległość, w której Stal Mielec zmierzy się z Wisłą Płock.
Ten mecz nie odbył się w terminie z powodu warunków atmosferycznych. Zima zaskoczyła „Stalowców”. Wisła Płock trochę narzekała, ale koniec końców musiała zaakceptować decyzję o przełożeniu spotkania. Dziś aura nie powinna już przeszkodzić. Mecz jest bardzo ważny, bo Stal wygrywając opuści ostatnie miejsce w lidze, spychając tam Podbeskidzie. Mielczanie byli bliscy zwycięstwa już w ostatnią sobotę. Lechia Gdańsk przez prawie czasy mecz była w odwrocie, ale znakomita postawa Dusana Kuciaka w bramce i szczęście sprzyjały ekipie Piotra Stokowca. Stal przegrała 0:1, jednak dała sygnał, że jest gotowa do walki o utrzymanie.
W piątek rozpędzająca się Wisła Kraków (10 punktów w czterech ostatnich meczach) podejmie na swoim terenie Górnika Zabrze. Zabrzanie są dużo wyżej, ale tabela jest na tyle spłaszczona, że jeśli Biała Gwiazda wygra, zrówna się punktami z zespołem Marcina Brosza. Teoretycznie więc zespół, który – jak mówi sam trener Hyballa – broni się przed spadkiem, może mieć za moment na wyciągnięcie ręki 4. miejsce. Miejsce, które w przypadku Pucharu Polski dla Rakowa Częstochowa, najpewniej da grę w Europie…
W sobotę tradycyjnie Ekstraklasa przedkłada nam trzy propozycje. Pierwsza z nich to mecz Podbeskidzia z Lechią. O tym, że gdańszczanie pokonali ostatnio innego zamieszanego w grę o utrzymanie beniaminka wspomnieliśmy dwa akapity wyżej. Jak pójdzie im w Bielsku-Białej? Podbeskidzia rundę rozpoczęło udanie, od pokonania Legii i Górnika. Potem przyszła jednak zadyszka. Dwa remisy, a ostatnio porażka. Robert Kasperczyk musi liczyć się z bardzo ciężkim bojem o ligowy byt, być może do ostatnich kolejek. Czwarta w tabeli Lechia nieśmiało puka do Europy. Tylko po co – można zapytać.
W drugim sobotnim meczu Zagłębie Lubin zmierzy się z Jagiellonią Białystok. Miedziowi w ostatni weekend wreszcie wygrali. Pokonali Cracovię 4:2, a Patryk Szysz jeszcze długo wspominać będzie to spotkanie ze względu na wspaniałą bramkę przewrotką. Z kolei Jagiellonia po raz czwarty z rzędu nie wygrała meczu i w efekcie w tabeli wylądowała za swoim sobotnim rywalem. Ekipa trenera Bogdana Zająca uległa na własnym terenie Piastowi Gliwice. Znając jednak sinusoidalną formę Jagi, teraz przyjdzie zwycięstwo…
Sobotę zakończymy meczem świeżo upieczonych półfinalistów Pucharu Polski. Raków Częstochowa podejmie Cracovię. Ekipa Marka Papszuna ma wciąż realne szanse na podwójną koronę. Dużym sukcesem byłoby zresztą podium w lidze i dorzucony do tego krajowy puchar. Z kolei Cracovia w Ekstraklasie ostatnio jest dostarczycielem punktów, ale niepowodzenia odbiła sobie nieco w środę. Zwycięstwo 3:0 nad Chojniczanką pozwala drużynie Michała Probierza myśleć o obronie Pucharu Polski. Kto wie, być może losowanie skojarzy oba zespoły właśnie w półfinale tych rozgrywek.
Trzy mecze także w niedzielę, a już o 12:30, do kotleta, zagrają Piast i Stal Mielec. Gliwiczanie w środowy wieczór zdobyli Łazienkowską, dzięki czemu zameldowali się w półfinale PP. O Stali już pisaliśmy – na dziś to „czerwona latarnia” rozgrywek, ale wszystko może się zmienić po zaległym meczu z Wisłą Płock.
W sobotę o 15:00 mecz Pogoni Szczecin z Lechem Poznań. Portowcy przegrali dwa mecze z rzędu i jeśli nie chcą wypaść na dobre z walki o tytuł, muszą wrócić na zwycięską ścieżkę. Lech właśnie zamknął sobie drogę do europejskich pucharów poprzez krajowy puchar, zatem drużynie Dariusza Żurawia pozostaje wiara w skuteczną nomen omen pogoń w lidze. Po wygranej w derbach z Wartą iskierka nadziei znów się tli, ale czy można już napisać, że „maszyna ruszyła”? Raczej wstrzymalibyśmy się z takim stawianiem sprawy, tym bardziej, że Lech gdzieś zatracił swoją umiejętność ładnej gry w piłkę, która cieszyła oko choćby jesienią, ale także w ubiegłym sezonie.
Niedzielę zamknie mecz Śląska z Legią. Wrocławianie do ostatniej kolejki spisywali się naprawdę mizernie, ale zwycięstwo z Pogonią Szczecin nieco zmienia optykę. Bohaterem meczu został Erik Exposito. Pogoń prowadziła i dominowała na boisku, a tymczasem zupełnie znienacka Hiszpan w końcówce pierwszej połowy zdobył dwie bramki. Jak się później okazało – zapewnił w ten sposób Śląskowi zwycięstwo. Legia w środę rozstała się z marzeniami o podwójnej koronie, więc trenerowi Czesławowi Michniewiczowi pozostaje walka o mistrzostwo. Brak tytułu będzie ogromną porażką i może oznaczać, że prezes Dariusz Mioduski znów postanowi zmienić szkoleniowca. Niezależnie od wyniku meczu ze Śląskiem, pewne jest to, że Legia będzie liderem po 20. kolejce.
W poniedziałek, na zamknięcie kolejki, zagrają ze sobą Warta Poznań i Wisła Płock. Ot, typowy mecz o nic. Jednym i drugim raczej nie grozi spadek. Nie ma też mowy o walce o coś więcej niż środek tabeli. Choćbyśmy się bardzo starali, nie zrobimy z tej rywalizacji szlagieru, którego przegapienie to grzech śmiertelny kibica.