Skip to main content

21 listopada zeszłego roku na Tottenham Hotspur Stadium gospodarze ograli Manchester City 2:0. Po tamtej kolejce Spurs otwierali ligową tabelę, mając aż 8 punktów więcej niż zaledwie 13. zespół Citizens. Dziś przed rewanżem liderem są już Obywatele, a Koguty tracą aż 14 punktów! Czy Jose Mourinho znajdzie sposób na rozpędzoną maszynę Pepa Guardioli?

Bilans tej trenerskiej wojny jest dużo korzystniejszy dla Katalończyka, choć w ostatnich sezonach częściej wygrywa właśnie Mourinho. Przeważnie to Manchester City przeważa, ale Portugalczyk nauczył swój Tottenham wyrachowanej, pragmatycznej postawy na boisku. Wyczekiwanie na błędy rywala, bezpośredni futbol, kontrataki – to wszystko sprawdzało się w dwóch ostatnich pojedynkach, które Spurs wygrywali po 2:0.

Dziś jednak trudno uwierzyć w podobny scenariusz, bo Manchester City sprawia wrażenie rozpędzonego samochodu, którego już nikt nie może zatrzymać. Tydzień temu ta maszyna przejechała się po Liverpoolu, rozjeżdżając mistrza Anglii na miazgę. W tygodniu Citizens wygrali także swój mecz w Pucharze Anglii, notując już 15. wiktorię z rzędu. Guardiola i jego ludzie mają chrapkę na śrubowanie tej serii, a przede wszystkim wzięcie rewanżu na Tottenhamie.

Tottenham w środę odpadł z FA Cup. Drużyna z północnego Londynu stoczyła epicki bój z Evertonem. Po dogrywce The Toffees wygrali jednak 5:4. Szansa na to trofeum przepadła, a trzeba przypomnieć, że fani Kogutów na jakiekolwiek trofeum czekają już prawie półtorej dekady. W 2008 roku pod wodzą Juande Ramosa Spurs wygrali Puchar Ligi. W tym sezonie mogą powtórzyć ten sukces, bowiem awansowali do finału tych rozgrywek. Problem polega na tym, że w tym finale w kwietniu zagrają… z Manchesterem City. A Citizens wygrali cztery z pięciu ostatnich Pucharów Ligi i trzy ostatnie rok po roku.

Spurs są zresztą ostatnio w raczej kiepskiej formie. Po trzech ligowych porażkach przyszło wprawdzie długo oczekiwane zwycięstwo, ale nikt po 2:0 nad West Bromem piać z zachwytu nie będzie. Pomyślna wiadomość dla fanów Tottenhamu to przede wszystkim powrót Harry’ego Kane’a, który przez uraz kostki pauzował przez dwa tygodnie. Kane wrócił i trafił w meczu z The Baggies. Trafił także w środę z Evertonem. A z Kanem u boku skuteczniejszy jest także Son. Obaj panowie stanowią w tym sezonie broń masowego rażenia. Kane ma 13 goli i 11 asyst w Premier League, a Koreańczyk 13 goli i 6 ostatnich podań. Naprawdę imponujące liczby.

I to właśnie tego duetu muszą dziś obawiać najbardziej Ruben Dias i spółka. Manchester City ostatnio w defensywie stanowi monolit, zdecydowaną większość meczów kończąc na zero z tyłu. Guardiola osiągnął wreszcie balans między siłą formacji. W ostatnich latach często płacił słoną cenę za to, że defensywa nie dojeżdżała poziomem do ofensywy. W tym sezonie duet środkowych obrońców mieli stanowić – tak się przynajmniej wydawało – Nathan Ake i Aymeric Laporte. Ten pierwszy leczy kontuzję, drugi stracił miejsce w podstawowej jedenastce, a betonowym zestawieniem okazuje się duet Ruben Dias – John Stones. Życie znów pokazało, że niczego nie można być pewnym.

To zresztą dość znamienne, że Citizens są liderem, notują niesamowitą serię zwycięstw, a nie mają napastnika, którym można straszyć. Gabriel Jesus najczęściej wchodzi z ławki i czasem nawet coś strzela, ale generalnie najlepszym strzelcem drużyny jest… Ilkay Gundogan, czyli defensywny pomocnik. Choć w tym sezonie powiedzieć o nim „defensywny” to wręcz zbrodnia. Niemiec ma już 9 goli. W meczu z Liverpoolem najpierw zmarnował rzut karny, a potem zdobył dublet w stylu środkowego napastnika. Guardiola coraz częściej żongluje rolami swoich zawodników na boisku, co także doskonale widać na przykładzie Joao Cancelo. Portugalczyk ściągnięty został do gry na boku obrony, a ostatnio łata dziurę „na kierownicy” po kontuzjowanym Kevinie De Bruyne.

Start dzisiejszego szlagieru o 18:30 na Etihad Stadium. Jeśli gospodarze wygrają, będzie to bardzo wyraźny sygnał dla reszty stawki, że na doścignięcie Obywateli nie ma co liczyć. Takie angielskie „Nas nie dogoniat”.

Related Articles