Trudno powiedzieć, by sezon wszedł już w decydującą fazę, ale stawka w tym sezonie Serie A jest tak wyrównana, że każda strata punktów staje się bardzo bolesna i może okazać się kluczowa. Dlatego sobotni mecz Juventusu z Romą w Turynie to gra o wielką stawkę, którą najprościej można sprowadzić do walki „o sześć punktów”. W końcu spotyka się 3. i 4. zespół tabeli. Emocje gwarantowane!
Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy starcie w stolicy Piemontu dostarczy należytej dawki adrenaliny, przypominamy, że w pierwszym meczu na Stadio Olimpico padł remis 2:2 po dubletach Jordana Veretouta i Cristiano Ronaldo. Juventus dwukrotnie musiał gonić wynik.
Leonardo Spinazzola, pomocnik Romy i były gracz Juve, wspomina przed sobotnim meczem, że tamten remis był mocno rozczarowujący. – Remis z Juve jest meczem, którego najbardziej żałujemy, ponieważ straciliśmy trzy punkty. Mieliśmy mecz pod kontrolą, zmarnowaliśmy dwie lub trzy szanse, mogliśmy ich wykończyć i nie zrobiliśmy tego. Uderzenie głową Ronaldo też nie powinno mieć miejsca, ponieważ obrońcy byli na pozycjach. To był mecz, w którym dobrze zagraliśmy i nie zdobyliśmy punktów, na które zasłużyliśmy – powiedział.
Do sobotniej rywalizacji Roma przystępuje oczko wyżej niż Juventus, mając również oczko więcej w dorobku punktowym. Stara Dama ma do rozegrania jeden mecz więcej, a to efekt zaległego spotkania z Napoli, które najpierw zostało zweryfikowane na walkower, a potem tę decyzję anulowano. Oba zespoły oglądają jednak plecy mediolańskiego duetu, który niespodziewanie przewodzi w wyścigu o Scudetto. Już dawno nikt tak mocno nie zaatakował niepodważalnej pozycji Juventusu we włoskim stadzie.
Bianconeri 17 stycznia przegrali z Interem 0:2 i jeśli ktoś myślał, że w 2021 roku rozpoczną triumfalny marsz na szczyt tabeli, to był to zdecydowanie zbyt prosty scenariusz, jak na ten zawiły i emocjonujący sezon w Serie A. Potem przyszły dwa zwycięstwa 2:0 – z Bologną i Sampdorią, a do tego pucharowa wygrana 2:1 z Interem. W tej konfrontacji czeka nas jednak jeszcze rewanż, którego stawką jest finał Coppa Italia. Warto dodać, że między słupkami w tym meczu stanął Gianluigi Buffon. 43-latek nieco zawinił przy trafieniu Lautaro Martineza na 1:0 i z całą pewnością w sobotę do bramki wróci Wojciech Szczęsny, notabene były golkiper Romy.
Roma puchar ma już z głowy, a w lidze, podobnie jak Juve, ma za sobą dwa zwycięstwa (4:3 ze Spezią i 3:1 z Veroną), a wcześniej porażkę w bardzo prestiżowym meczu derbowym z Lazio. Zespół Paulo Fonseki nie załamał się jednak po tym 0:3 – zareagował jak należy i dzięki temu Giallorossi wciąż są poważnym kandydatem w grze o mistrzostwo kraju.
Ostatnio w Rzymie wrzało pomiędzy rzeczonym Fonsecą a jedną z gwiazd drużyny – Edinem Dżeko. W efekcie konfliktu Bośniak najpierw został odsunięty od treningów z pierwszym zespołem, a ostatnio – po przywróceniu go – stracił na stałe opaskę kapitańską. Mówi się, że jego odejście z Romy latem jest przesądzone. Teraz jednak będzie miał okazję udowodnić swój profesjonalizm i do końca sezonu walczyć o sukces drużyny. W tym sezonie Dżeko nie należy do ścisłej czołówki strzelców Serie A – zdobył tylko 7 goli. Lepszy od niego Henrikh Mkhitaryan – Armeńczyk ma na koncie 9 trafień, a do tego 8 ostatnich podań. Niespodziewanie były piłkarz Borussii Dortmund i Arsenalu stał się wiodącą postacią całej ligi – wespół z Cristiano Ronaldo jest liderem klasyfikacji kanadyjskiej. Sobotni szlagier w Turynie można więc reklamować mianem konfrontacji Ronaldo z Mkhitaryanem.
Dla kibiców obu ekip najważniejsze są jednak trzy punkty do podniesienia z murawy i wywieranie presji na Milanie i Interze.