Stało się to, na co zanosiło się od tygodnia. W mediach krążyły informację, że Martin Odegaard, norweski pomocnik Realu Madryt, jest już dogadany z Arsenalem na wypożyczenie. Dziś spekulacje ucięto i oficjalnie poinformowano, że do końca tego sezonu 22-latek przywdziewać będzie trykot Kanonierów.
Odegaard to mimo młodego wieku zawodnik, który funkcjonuje w europejskiej piłce od ładnych paru sezonów. Mówiło się o nim, jako o niesamowitym talencie, na miarę Messiego czy Ronaldo. Pep Guardiola będąc trenerem Bayernu zabiegał o sprowadzenie tego gracza, stwierdzając, że zrobi z niego najlepszego piłkarza na świecie. Nie udało się – Odegaard wybrał wówczas Real Madryt. Jego kariera w stolicy Hiszpanii to nie jest jednak hollywoodzka historia.
W 2015 ledwie osiem występów w pierwszej drużynie, ale z drugiej strony mówiliśmy o 17-latku, więc czego więcej oczekiwać? Potem przyszedł czas wypożyczeni. Real grał o najważniejsze trofea, a Odegaard potrzebował regularnych występów, by okrzepnąć w dorosłej piłce. Sezon w Heerenveen, potem kolejny w Vitesse i wreszcie ten miniony w Realu Sociedad. Właśnie w ekipie z Kraju Basków jego talent zaczął błyszczeć w dorosłej piłce pełnym blaskiem. Szczególnie dobrze Odegaard prezentował się na początku sezonu 19/20, gdy statystykami w La Liga mógł równać się ze wspomnianym Messim. Później Norwegowi przyplątało się kilka urazów i do końca rozgrywek nie był już tak ważną postacią ligi. Nic dziwnego, że i wyniki Sociedad się pogorszyły. W pewnym momencie, gdy Odegaard rządził i dzielił, zespół z Estadio Anoeta był przecież poważnym kandydatem do miejsca w TOP 4.
Ligi Mistrzów ostatecznie Baskom wywalczyć się nie udało, ale za to Odegaard świetną postawą zapracował na szansę w Realu. Ta miała być pełnoprawną szansą. W końcu piłkarz ma już 22 lata i śmiało może próbować stanowić o sile Królewskich. Tak się wydawało, ale Zinedine Zidane nie przekonał się do Odegaarda. Na początku dał mu kilka szans, których zawodnik nie wykorzystał. W ostatnim czasie Norweg trafiał na ławkę lub na trybuny. Jasne stało się, że Zizou nie widzi dla niego miejsca, stawiając na sprawdzonych, starszych, bardziej doświadczonych graczy. Nie była to wielka niespodzianka, bo Zidane nigdy nie przejawiał wielkiej chęci to wprowadzania młodzieży do składu Los Blancos.
Odegaarda w Madrycie nie skreślono jeszcze definitywnie. Przynajmniej tak się wydaje, skoro zdecydowano się go wypożyczyć. Z drugiej strony tak samo postąpiono wcześniej z Danim Ceballosem, który także obrał kierunek na północny Londyn. Póki co Królewscy nie są chyba zainteresowani Hiszpanem, bo na sezon 20/21 wypożyczenie do Kanonierów ponowiono. Jak będzie z Odegaardem? Trudno wyrokować. Na pewno potencjał piłkarski predestynuje go do tego, by stać się wyróżniającą postacią Arsenalu i Premier League. Mikel Arteta niewątpliwie bardzo zabiegał o tego gracza. Zapewne rekomendacja Pepa Guardioli także miała znaczenie. Niewykluczone, że latem obie strony siądą do rozmów. Oczywiście zakładając, że Odegaard sprawdzi się w Arsenalu i londyńczycy będą w ogóle chcieli sprowadzić go w ramach transferu definitywnego. Inna sprawa, że jeśli Norweg odpali, tak jak na początku sezonu 19/20 w Sociedad, może to być także sygnał dla Florentino Pereza, by zawodnika nie sprzedawać, tylko próbować namówić Zidane’a, by ten jeszcze raz na niego postawił.
Pomysł 10/10 pic.twitter.com/qlpw0yRtzn
— Patryk Idasiak (@PatrykIdasiak) January 27, 2021
Scenariuszy jest kilka. Na dziś Arsenal dostaje zastrzyk jakości do drugiej linii. Przy obecnym systemie gry Artety najpewniej Odegaard wyląduje na pozycji nr 10, co oznaczałoby kłopoty Emile’a Smitha Rowe’a. Ten 20-latek przebojem wdarł się do podstawowej jedenastki The Gunners i nie dał Artecie żadnych powodów, by ten posadził go na ławce.
Miejsce w ataku należy do Alexandre’a Lacazette’a. Na skrzydłach docelowo grać będą zapewne Bukayo Saka i Pierre-Emerick Aubameyang. Gabończyk może też wylądować w pierwszej linii, a wtedy zwalnia się miejsce na flance – kreatywny Odegaard może występować także na boku. Pamiętajmy jednak, że w klubie jest jeszcze także Willian. Trudno przypuszczać, by Odegaard miał być rywalem do składu dla Thomasa Parteya, Granita Xhaki czy wspomnianego Ceballosa. Ci mają zdecydowanie bardziej defensywnego zadania.
Arsenal wypadł już z obu krajowych pucharów, więc pozostaje mu rywalizacja w Lidze Europy i Premier League. To oczywiście i tak jeszcze sporo meczów, ale na pewno po tym transferze w zespole Artety zrobi się dość ciasno. Ciekawe czy w lidze zrobi się też ciekawiej. W końcu Arsenal zaczął łapać coraz lepszą formę, a tym ruchem pokazuje, że gra nie jest jeszcze skończona.