Trochę niespodziewanie po świątecznej kolejce Premier League na czele tabeli znalazły się dwie ekipy z Merseyside. Liverpool ma przewagę trzech punktów nad drugim Evertonem, który właśnie wygrał po raz czwarty z rzędu. W poniedziałek The Toffees mogą zrównać się z sąsiadem zza miedzy, bowiem już dziś rozpoczynają nową kolejkę. Zadanie jednak nie będzie łatwe – przeciwnik Manchester City.
Premier League narzuciła szaleńcze tempo. Sześć drużyn grało swoje mecze w sobotę, czyli w Boxing Day, a dziś zagra po raz kolejny, już w ramach kolejnej serii spotkań. Jeden dzień przerwy na regenerację to istne szaleństwo. Wśród tych sześciu ekip są piłkarze Evertonu i Manchesteru City, chociaż oni akurat zagrają o 21:00 – zawsze to kilka godzin więcej na odpoczynek niż w przypadku Crystal Palace i Leicester – Orły i Lisy zagrają już o 16:00. Chelsea i Aston Villa zmierzą się o 18:30.
Everton miał już w tym sezonie zadyszkę. Po zremisowanym 2:2 derbach z Liverpoolem potem przytrafiły się kolejne straty punktów – kolejne porażki z Southampton, Newcastle i Man Utd, potem wymęczone zwycięstwo 3:2 z Fulham, a następnie porażka z Leeds i remis z Burnley. W tamtym momencie wydawać się mogło, że Carlo Ancelotti kompletnie się pogubił i dobre wejście w sezon zostało przez drużynę z Goodison Park zaprzepaszczone. Ale nic z tego! Everton wrócił na właściwe tory, wygrał cztery kolejne mecze i jest obecnie wiceliderem.
Dziś mecz prawdy dla The Toffees. Wygrana z Man City potwierdzi wysokie aspiracje i duże możliwości zespołu, a jednocześnie pozwoli zrównać się punktowo z The Reds. W przypadku porażki to skrupulatnie gromadzący ostatnio punkty team Obywateli zrówna się z ekipą Ancelottiego. Pamiętajmy, że Man City, podobnie jak Man Utd, ma w garści jeszcze zaległy mecz z 1. kolejki. Wobec słabszej formy Tottenhamu i Chelsea za chwilę to tandem drużyn z Manchesteru może być najgroźniejszy dla obrońców tytułu z Anfield Road.
Citizens w Boxing Day pokonali 2:0 Newcastle. Zwycięstwo dość skromne, ale ostatnio drużyna Guardioli do tego przyzwyczaja. Czy kataloński trener chce odmienić oblicze swojego zespołu i nauczyć go lepszej gry w obronie, nawet kosztem mniejszych zdobyczy bramkowych? Trudno na tym etapie sezonu wyrokować, ale coś może być na rzeczy. Główny przedsezonowy pretendent do tytułu ma po 14 rozegranych meczach raptem 21 zdobytych goli. Na tym etapie zeszłego sezonu Obywatele mieli już 39 strzelonych goli.
Guardiola ma ostatnio nowe problemy kadrowe – poza obitym Erikiem Garcią poza grą są także "koronowani" Gabriel Jesus i Kyle Walker. Ale i Everton nie może przystąpić do dzisiejszej batalii w pełni składu – zaryzykujemy, że osłabienia są nawet poważniejsze, bo Allan, Lucas Digne i Richarlison to zawodnicy podstawowej jedenastki. Ich występ dziś jest mało prawdopodobny. Niepewny jest także James Rodriguez, który ostatnio mocno rozczarowuje. Wejście do Premier Leauge miał znakomite, jednak szybko obniżył loty. Od 5. kolejki i derbów Merseyside Kolumbijczyk nie zaliczył ani jednego gola i ani jednej asysty!
Kto lepiej poradzi sobie z natłokiem meczów i problemami kadrowymi? Guardiola ma ogromne doświadczenie w żonglowaniu swoim składem, a na dodatek ma szerszą kadrę. Citizens wydają się być faworytem.