Jose Mourinho z Tottenhamem w glorii lidera Premier League powraca na Stamford Bridge, gdzie odnosił największe sukcesy w karierze trenerskiej. Prowadzona przez jego byłego podopiecznego Chelsea jest trzecia i ma tylko dwa punkty mniej. Niedziela przygotowała więc nam szlagier co się zowie. Czy uczeń Lampard pokona mistrza Mourinho? Wygląda na to, że będzie na co popatrzeć!
Tottenham nie rozpoczął sezonu wybitnie. Porażka na inaugurację z Evertonem, potem wpadki z Newcastle czy West Hamem. Raczej nikt nie widział wtedy w Kogutach potencjalnego kandydata do mistrzostwa kraju. Ale pamiętajmy o jednym. Jose Mourinho rozpoczyna swój drugi sezon w klubie, a drugi sezon Mourinho prawie na pewno oznacza walkę o tytuł. Ten scenariusz powtarzał się w prawie każdym prowadzonym przez niego zespole. Nawet w swojej niezbyt udanej przygodzie na Old Trafford, akurat w drugim sezonie Czerwone Diabły zdobyły wicemistrzostwo, ustępując tylko niesamowitemu Manchesterowi City. Spurs na czele tabeli nie powinni więc nikogo dziwić.
Czy należy już dziś mówić o Tottenhamie jako o głównym kandydacie? Na to chyba za wcześnie. Trzeba zwrócić uwagę na uzależnienie wyników drużyny od dwóch graczy. To Harry Kane i Son. Łyk statystyki – Kane strzelił 7 goli i zaliczył 9 asyst, co oznacza udział przy 16 bramkach drużyny w Premier League. Szesnastu! A cały zespół strzelił ich 21. Oznacza to, że Kane ma bezpośredni udział przy więcej niż 3/4 ligowych goli! Drugi taki zawodnik to oczywiście Son. 9 goli i 2 asysty. Liczby tylko odrobinę mniej imponujące, ale Koreańczyk również maczał palce w ponad połowie bramkowych akcji Kogutów. Strach pomyśleć, co stałoby się z Tottenhamem, gdy powtórzyła się sytuacja z sezonu 19/20, gdy w pewnym momencie obaj byli kontuzjowani…
Mourinho wie, że to wielkie zagrożenie i dlatego ostrożnie szafuje siłami swoich liderów. W czwartek w meczu z bułgarskim Ludogorcem obaj nie ruszyli się z ławki. Koguty wygrały 4:0 i dość spokojnym krokiem zmierzają do fazy pucharowej.
Chelsea to drugi z rzędu tak poważny rywal Tottenhamu w Premier League. Przed tygodniem Mourinho w swoim najlepszym stylu zabarykadował się, dając grać w piłkę Manchesterowi City. Citizens grali, kreowali, strzelali, mieli okazję. I co? I 2:0 dla Tottenhamu! Po takim meczu można właśnie stwierdzić, że to jest sezon Mourinho, bo w ostatnich latach niezwykle rzadko pokonywał swojego odwiecznego rywala, Guardiolę. Teraz stanie naprzeciwko swojego dawnego podopiecznego. Już po raz piąty!
W 2018 roku Lampard prowadził Derby County i po rzutach karnych wyeliminował Manchester United prowadzony przez Mourinho z EFL Cup. Kolejne ich pojedynki to już ubiegły sezon i Premier League. Chelsea dwukrotnie ogrywała Spurs – w grudniu 2019 w północnym Londynie 2:0, a w lutym 2020 w rewanżu 2:1. Mourinho odgryzł się prześladującemu go Lampardowi w bieżącej edycji EFL Cup. Tottenham po karnych wykopał z rozgrywek The Blues.
Dla Chelsea Puchar Ligi to jednak mało istotne rozgrywki. Po naprawdę imponującym okienku transferowym cele postawione przed Lampardem są ambitne i sięgają sukcesu w lidze oraz na arenie międzynarodowej. Chelsea po czterech kolejkach Champions League jest już pewna awansu do 1/8 finału, a w lidze ma lidera w zasięgu dwóch oczek. Pracę Lamparda można więc z grubsza ocenić pozytywnie. W dodatku Anglik nie ma prawa narzekać na sytuację kadrową. Po koronawirusie do gry wrócił już Kai Havertz i do dyspozycji trenera są w zasadzie wszyscy piłkarze. Na Tottenham wyjdzie galowa jedenastka. Mourinho musi radzić sobie bez Toby'ego Alderweirelda i Erika Lameli, ale tylko ten pierwszy należy do podstawowych piłkarzy Portugalczyka.
Zacieramy ręce na myśl o tym, że w akcji zobaczymy takie gwiazdy jak Kane, Son, Bale, Werner, Ziyech czy wspomniany Havertz. Oby hit niedzieli nie zawiódł naszych oczekiwań!