Skip to main content

Gigantyczne problemy kadrowe Liverpoolu spędzają sen z powiek Jurgena Kloppa. Niemiec musi głowić się, jak zestawić w niedzielę skład swojej drużyny na mecz z liderem tabeli, którym jest Leicester! Lisy na tacy dostają osłabionego przeciwnika. Czy były trener The Reds Brendan Rodgers okaże się drapieżnikiem i wykorzysta tę okazję?

Trudno wyobrazić sobie bardziej sprzyjające okoliczności. Mohameda Salaha zatrzymała kwarantanna. Z powodu kontuzji wyleciał Trent-Alexander Arnold. Na dłużej poza grą znalazł się także Joe Gomez, który dołączył w ten sposób do swojego kolegi ze środka obrony – Virgila van Dijka. To nie koniec, bo z problemami zdrowotnymi zmagają się także Thiago Alcantara, Jordan Henderson oraz Fabinho, a już od dłuższego czasu niedostępny  jest Alex-Oxlade Chamberlain. Z tej całej plejady graczy szanse na występ w niedzielę mają Thiago i Fabinho, ale jest to palcem po wodzie pisane.

W tym samym czasie w Leicester względny kadrowy spokój. Poza grą jest Daniel Amartey oraz kontuzjowany od dłuższego już czasu Çağlar Söyüncü. Pod znakiem zapytania stoi występ ściągniętego z Atalanty Bergamo Timothy'ego Castagne. To jednak małe miki przy problemach Kloppa.

Niemiec narzekał ostatnio, że wszystkie czołowe ligi Europy zostały przy możliwości dokonania pięciu zmian, a w Premier League można zrobić tylko trzy roszady w trakcie meczu. – Meczów jest tyle samo, a gramy o miesiąc krócej – psioczył na natężenie spotkań Niemiec, upatrując w intensywności źródła niektórych kontuzji. Jest dopiero listopad, a niektórzy piłkarze są drenowani do granic ludzkiej wytrzymałości.  A to nawet nie połowa sezonu. Sezonu, w którym odpoczynku nie będzie. A po zakończeniu rozgrywek ligowych najwięksi zostaną wezwanie do służby reprezentacyjnej na Euro czy Copa America.

Tak czy owak – Lisy wygrały sześć ostatnich spotkań (trzy ligowe, trzy w Lidze Europy) i są w gazie. Z bilansem 6-0-2 ekipa Rodgersa została liderem w stawce. Liverpool ma oczko mniej i też był ostatnio w dobrej formie. Trudno remis 1:1 z Manchesterem City odbierać w kategoriach wpadki czy symptomu kryzysu. Na szczęście dla Kloppa sytuacja w grupie Ligi Mistrzów jest bardzo stabilna i w tym roku The Reds najpewniej nie będą musieli drżeć o awans do 1/8 finału do samego końca. To pewnie ułatwi trenerowi liverpoolczyków decyzje personalne. Wszystko co najlepsze trzeba posłać do boju z liderem, a w środę z Atalantą można poeksperymentować. Oba mecze mistrzowie Anglii zagrają na Anfield, co też stanowi dobrą informację dla Kloppa.

W ubiegłym sezonie Liverpool był lepszy od Lisów w obu konfrontacjach. Rozpędzeni The Reds do wybuchu pandemii wygrywali praktycznie każdy mecz. W październiku na Anfield zwyciężyli z Leicester 2:1, w Boxing Day na King Power Stadium zostawili rywalom "prezent" w postaci bagażu czterech goli. Ostatni raz w lidze Leicester było w stanie ograć Liverpool w lutym 2017 roku. Na Anfield ta sztuka w XXI wieku Lisom się nie udała, bo ostatni taki wypadek miał miejsce w maju 2000 roku.

Czy osłabiony Liverpool wciąż będzie mocniejszy niż znów pretendujący do miana niespodzianki sezonu zespół Rodgersa? Niedzielny wieczór w towarzystwie Premier League zapowiada się smakowicie.

Related Articles