Kolejkę nr 7 w angielskiej Premier League zakończy mecz Leeds z Leicester. Najlepszy z beniaminków podejmuje ekipę, która znów celuje w TOP 4. Patrick Bamford i Jamie Vardy strzelili po sześć goli w rozgrywkach i kto wie czy wraz z Dannym Ingsem i Calumem Wilsonem nie będą walczyć o pozycję drugiego napastnika kadry Anglii, co w kontekście zbliżającego się Euro jest sprawą bardzo istotną.
Trzeba przyznać, że to zupełnie sympatyczne zakończenie niezłej kolejki. Leicester z bilansem 4-0-2 zajmuje 8. miejsce, ale jeśli wygra – awansuje na fotel wicelidera. Lisy pokonały m.in. Manchester City (5:2) i Arsenal (1:0), ale punkty pogubiły w rywalizacjach z West Hamem i Aston Villą. Leeds z dorobkiem 10 punktów (3-1-2) jest na 12. miejscu, ale jeśli wygra, przesunie się w okolice podium. Różnice punktowe na tym etapie rozgrywek nie są duże, ale już dziś widać, że Pawie będą najlepszym z beniaminków. West Brom i Fulham, które zmierzą się dziś ze sobą na Craven Cottage o 18:30, to pewni kandydaci do walki o utrzymanie.
Tymczasem Leeds pokazuje futbol, który prezentowało także w Championship. Marcelo Bielsa jest wiernym swoim zasadom. Ma obsesję na punkcie kontroli nad meczem. Chce posiadać piłkę, chce by jego zespół dyktował warunki. I beniaminek z Elland Road nie lęka się silniejszych od siebie rywali. Z Liverpoolem przegrał 3:4, Manchesterowi City urwał punkty. W poprzedniej kolejce Leeds pojechało na stadion Aston Villi, która mogła się pochwalić nieskazitelnym bilansem samych zwycięstw? I co? Patrick Bamford upolował hat-trick, a beniaminek wygrał 3:0. Wygląda na to, że Leeds zaskoczy w tym sezonie jeszcze nie jednego.
Leicester jest trochę nierówne, ale generalnie nikt na King Power Stadium nie ma prawa narzekać na 12 punktów po sześciu meczach. Brendan Rodgers na pewno mocno odchorował końcówkę ubiegłego sezonu, kiedy po restarcie rozgrywek Lisy straciły impet, pogubiły mnóstwo punktów i rzutem na taśmę wylądowały poza TOP 4. Długo nic nie zapowiadało, by drużyna Rodgersa miała stracić podium, a koniec końców straciła nawet Ligę Mistrzów. Prestiż i pieniądze Ligi Europy nijak nie równają się do Champions League. Dlatego cel dla Vardy'ego i spółki na ten sezon wydaje się oczywisty – powrót do elitarnych rozgrywek 32 najlepszych drużyn w Europie. Ale by tam się dostać, trzeba przedrzeć się przez gęste sito na krajowym podwórku. A poza TOP 6 są tu jeszcze Wilki z Wolverhampton czy mocny na początku sezonu Everton. Około 10 ekip ma chrapkę na cztery miejsca, gwarantujące przepustkę do piłkarskiego i finansowego raju. Dlatego też każdy punkt jest na wagę złota. O zeszłotygodniowej, bardzo ważnej wiktorii z Arsenalem (zwycięski gol Vardy'ego) trzeba już zapomnieć, bo dziś Bielsa na pewno przyszykował pułapki na Lisy.
Rodgers ma sporo problemów w formacji obronnej. Timothy Castagne, Ricardo Pereira oraz Çağlar Söyüncü byliby zapewne podstawowymi postaciami linii obrony, ale żaden z nich dziś nie zagra. Bielsie najbardziej brakuje Kalvina Philipsa.
My znów z uwagą śledzić będziemy poczynania Mateusza Klicha, który w układance Bielsy jest pewniakiem i notuje naprawdę bardzo udany początek kampanii 2020/21. W środku pola w drużyne Leicester nie brakuje utalentowanych piłkarzy, zatem Polaka czeka kolejna ciężka przeprawa sygnowana znakiem jakości Premier League. Jerzego Brzęczka to raczej martwić nie powinno.