Skip to main content

Zmagania w grupie B Ligi Mistrzów rozpoczęły się według hitchcockowskiego scenariusza – najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcia ma tylko rosnąć. I tak faktycznie jest. Nic dziwnego, że Zinedine Zidane stwierdził, że dzisiejszy mecz z Interem będzie dla jego drużyny jak finał. Choć to dopiero 3. kolejka fazy grupowej, Francuzowi trudno odmówić racji. Ewentualna porażka może pogrzebać szansę Królewskich na wyjście z grupy. Inter po dwóch kolejkach ma tylko dwa punkty i także musi grać o pełną pulę.

Zaczęło się na Estadio Alfredo di Stefano od sensacyjnego zwycięstwa Szachtaru nad Realem. Ekipa z Doniecka przyjechała do Madrytu w mocno osłabionym składzie, bo wielu zawodników miało dodatni wynik testu na koronawirusa. Mimo to Ukraińcy ku zaskoczeniu wszystkich wygrali 3:2, prowadząc do przerwy 3:0! I był to jedyny mecz w tej grupie, który nie zakończył się remisem. W 2. kolejce Real urwał się ze stryczka w ostatniej chwili. Do 87. minuty Borussia Moenchengladbach prowadziła 2:0, ale koniec końców Los Blancos doprowadzili do remisu 2:2. Dla Źrebaków był to drugi remis 2:2, po inauguracyjnym na San Siro. Wyniki tej grupy uzupełnia bezbramkowy remis Szachtaru z Interem. Sytuacja jest więc naprawdę frapująca i zapowiada się arcyciekawa batalia do ostatniej kolejki.

Smaczku tej rywalizacji dodaje fakt, że teraz czekają nas dwa mecze Interu z Realem, podczas gdy Borussia dwukrotnie zagra z Szachtarem. Szansa na to, że faworyci tej grupy, czyli piłkarze z Madrytu i Mediolanu razem wyjdą do 1/8 finału jest niewielka. Szczególnie jeśli Szachtar zdobędzie w meczach z Niemcami cztery lub sześć oczek.

Dla Realu kluczowe jest dziś odniesienie zwycięstwa. W weekend w lidze Królewscy bez większego trudu rozprawili się z marnie radzącym sobie beniaminkiem – Huescą. Wygrana 4:1 mogła podbudować morale zespołu przed kluczowym meczem z Nerazzurri. Kilku ważnych piłkarzy wciąż jest poza grą – wymienić tu należy Odegaarda czy Carvajala. Zidane cieszy się zaś na pewno z faktu, że wreszcie może wystawić ofensywne trio, na które chciał stawiać od początku. Hazard – Benzema – Asensio.

Swoje problemy ma także Antonio Conte. Największym jest kontuzja Romelu Lukaku, podstawowej dziewiątki. Bez niego w weekend Inter pogubił punkty w meczu z Parmą, a dwa gole dla rywali zdobył Gervinho. Były skrzydłowy Arsenalu notabene jest przymierzany do… Interu. W Mediolanie transfery zawodników w podeszłym piłkarskim wieku są na porządku dziennym. Niedawno zespół zasilił przecież Arturo Vidal, a wciąż gra tam jego rodak – Alexis Sanchez. Dziś notabene nie wystąpi, bo tak jak Lukaku jest kontuzjowany. Brakuje też kreatywnego Stefano Sensiego. Ciężar strzelania goli spada w takiej sytuacji głównie na Lautaro Martineza.

Światła dziś skierowane zostaną jednak nie na Martineza, a na Achrafa Hakimiego. Ten marokański boczny obrońca był do lata zawodnikiem Realu, choć na wypożyczeniu grał w innym, świetnym europejskim klubie – Borussii Dortmund. Zidane najwyraźniej nie widział jednak miejsca w swoim zespole dla Hakimiego, albo musiał uznać, że bardziej przydadzą się w klubie pieniądze. Tak czy owak – zapadła decyzja, że Hakimi wyląduje w Mediolanie i dla Interu jest to wielkie wzmocnienie. Dziś reprezentant Maroko może pokazać sternikom mistrzów Hiszpanii, że bardzo się pomylili, rezygnując z jego usług.

Inny smaczek tego meczu to pojedynek Zidane'a i Conte na ławkach trenerskich. Obaj panowie dzielili niegdyś jedną szatnię, grając na chwałę Juventusu.

W XXI wieku Inter z Realem nie grały ze sobą oficjalnych spotkań o stawkę. Ostatni raz te ekipy zmierzyły się w Champions League 1998/99. Jedni i drudzy zwyciężali na własnym terenie. Ogólnie będzie to już szesnasty mecz tych klubów, a minimalnie lepsze statystyki bezpośrednich spotkań ma Inter! Jeśli dziś jeszcze je poprawi, wówczas Real będzie jedną nogą za burtą fazy play-off tegorocznej Ligi Mistrzów.

Related Articles