Powoli zapominamy jak wyglądają punkty polskiej drużyny w fazie grupowej europejskich pucharów. Najwyższa pora, by przypomniał nam o tym poznański Lech, który po dwóch porażkach – z Benficą i Rangersami – dziś podejmie u siebie Standard Liege. Belgowie także zaliczyli jak dotąd dwie porażki, ale przez gorszy bilans bramek to oni zamykają tabelę grupy D.
Dziś za Lechem przemawia naprawdę dużo. Atut własnego boiska (choć niestety bez publiczności), rywal na podobnym poziomie, ale też sytuacja kadrowa w obu zespołach. W Lechu do gry wracają wszyscy najważniejsi piłkarze, z Jakubem Kamińskim i Pedro Tibą na czele. Trener Dariusz Żuraw takiego komfortu przy wyborze pierwszej jedenastki nie miał od dawna. Z kolei trener gości Philippe Montanier ma powody do narzekania. Koronawirus nie oszczędza jego drużyny. Gdy jedni zawodnicy wracają do gry, za chwilę na kwarantannie lądują inni.
Standard w tym sezonie ma problemy ze strzelaniem goli. W Lidze Europy nie zdobył ani jednego, a w Jupiler League ma ich raptem 14 w 11 meczach. 31-letni Marokańczyk Mehdi Carcela-Gonzales uchodzi za jednego z najlepszych graczy ligi belgijskiej. W tym sezonie przeszedł już jednak COVID-19 i na boisku w niczym nie przypomina samego siebie. Okrągłe zero w dorobku bramek i asyst mówi samo za siebie.
Standard w lidze mało strzela, ale też mało traci. Jeśli jednak Lech miał się obawiać żelaznej defensywy gości, to i tu mamy dobre wiadomości dla sympatyków Kolejorza. Zinho Vanheusden, kapitan zespołu, doznał niedawno poważnej kontuzji kolana. W dodatku z sześciu graczy zakażonych koronawirusem w zespole Standardu połowa to obrońcy! Montanier może tylko bezradnie rozłożyć ręce, zestawiając skład na dzisiejszy mecz w Poznaniu. Okoliczności sprzyjają wicemistrzom Polski i wstydem byłoby ich nie wykorzystać.
Tym bardziej, że Lech powinien czuć dodatkową motywację, by utrzeć nosa trenerowi gości za jego wypowiedź. Montanier powiedział, że jego zdaniem Lech niezasłużenie pokonał Charleroi w ostatniej rundzie eliminacyjnej Ligi Europy. Kolejne zwycięstwo nad belgijskim rywalem pokaże Europie, że i między Niemcami a Ukrainą jest takie miejsce, gdzie w miarę prosto kopie się piłkę, a zwycięstwa nie są dziełem przypadku.
Oczywiście wygrana przedłuży nadzieje Lecha na awans do 1/16 finału. Wszystko wówczas rozstrzygać się będzie w rewanżowych meczach. Piłkarze Lecha podkreślają, że choć Liga Europy to głównie świetna (i chyba także nieco niespodziewana) przygoda, to na boisko wychodzą powalczyć o punkty. Nie brak opinii, że w tym momencie Dariusz Żuraw powinien zacząć skupiać się na lidze, gdzie co kolejkę Lechowi uciekają cenne punkty. W ten weekend mecz z Legią, więc w teorii kolejne problemy są na horyzoncie. Walka o europejskie puchary 2021/22 może stać się za chwilę misją niemożliwe. I jeśli Lech dziś nie wygra ze Standardem, to trzeba będzie przyznać rację, tym, którzy sugerują Żurawiowi przestawienie wajchy priorytetu na Ekstraklasę. Ale póki tli się nadzieja, a osłabienia rywala podlewają ten płomień łatwopalną substancją, póty warto próbować. Chcielibyśmy dziś zobaczyć Lecha grającego odważnie jak z Benficą, rzetelnie w tyłach jak z Rangersami i skutecznego jak w meczach eliminacyjnych.
Ale nie można zapominać, że koniec końców gra dziś 10. ekipa polskiej ligi z 3. zespołem ligi belgijskiej. To raczej nie uzasadnia hurraoptymizmu.