Skip to main content

Coraz częściej obserwując Ole Gunnara Solskjaera można stwierdzić, że to trener de facto już zwolniony z Manchesteru United, który tylko czeka na moment, który włodarze klubu uznają za odpowiedni na wręczenie wypowiedzenia. Norweg nie za bardzo pomaga sam sobie, bo nawet jeśli Czerwone Diabły notują wyraźną zwyżkę formy, to za chwilę przychodzi pik. Po porażkach z Arsenalem i Basaksehir w Champions League, wydaje sie, że Solskjaer w sobotę na Goodison Park zagra o życie. Jeśli przegra z Evertonem, może być pozamiatane.

Sytuacja Czerwonych Diabłów w ligowej tabeli jest godna pożałowania i niewiele zmienia tu fakt, że ekipa z Old Trafford ma do rozegrania jeden mecz więcej. 15. miejsce i bilans 2-1-3 (oraz bramkowy 9:13) to po prostu wynik mizerny jak na aspiracje i możliwości klubu. Mało tego, w czterech meczach u siebie Man Utd zdobyło zaledwie jeden punkt, remisując 0:0 z Chelsea! Gorzej punktuje u siebie (bo nie punktuje wcale) tylko Burnley. W kontekście tej statystyki Solskjaer może się cieszyć, że z Evertonem zagra na wyjeździe.

Martwić Norwega musi jednak postawa obrony. Kardynalne błędy, po których Basaksehir strzelał w środę bramki można określić mianem piłkarskiego kryminału. Od początku sezonu do pracy duetu Maguire – Lindelof więcej jest zastrzeżeń niż pochwał. A Everton ma kim straszyć. Wprawdzie wciąż za czerwoną kartkę z derbów miasta wisi Richarlison, ale Dominic Calvert-Lewin strzela gola praktycznie co kolejkę, a do gry powinien być już gotowy także James Rodriguez, który z powodu problemów mięśniowych odpoczywał w ostatnim meczu z Newcastle.

Everton w spotkaniu ze Srokami doznał drugiej kolejnej porażki i trzeciej kolejnej straty punktów. A wszystko zaczęło się po myśli Carlo Ancelottiego. Jego odmieniony zespół wygrał cztery pierwsze mecze i wokół Goodison Park nie brakowało nawet hurraoptymistycznych scenariuszy, które widziały Everton w Lidze Mistrzów. Mecze z Southamtpon i Newcastle brutalnie sprowadziły marzycieli na ziemię, choć być może duże znaczenie miał fakt, że Ancelotti nie mógł skorzystać z kilku podstawowych piłkarzy. O Richarlisonie i Jamesie już wspominaliśmy, a poza grą przed tygodniem był także Lucas Digne, czyli podstawowy lewy obrońca, który swoimi dośrodkowaniami kreuje sporo bramkowych szans.

W ostatnią niedzielę Manchester United mierzył się z Arsenalem. Kibice z Old Trafford mieli nadzieje na dużo lepszy mecz, tym bardziej, że forma ich ulubieńców wydawała się być ustabilizowana na wysokim poziomie, a Arsenal nie wygrał ligowego meczu na tym obiekcie od 14 lat! A jednak Mikel Arteta po raz drugi w 2020 roku ograł Solskjaera. Wyłączył wszystkie ofensywne atuty Czerwonych Diabłów i wykorzystał jeden błąd Paula Pogby, który sprokurował rzut karny. Francuz wciąż w zespole z Manchesteru nie potrafi rozwinąć skrzydeł i grać na poziomie, do jakiego predestynuje go talent.

Solskjaer stąpa po cienkiej linie i trudno uwierzyć, by przetrwał na pozycji trenera Man Utd dłużej niż kilka tygodni. Tym bardziej, że sternicy Man Utd podobno już sondowali możliwość zatrudnienia Mauricio Pochettino, który ogłosił, że po rocznym rozbracie z piłką chcę wrócić na ławkę trenerską. Czy Ancelotti przypieczętuje koniec norweskiej epoki na Old Trafford?

Related Articles