Przed nami druga część piłkarskich gwiezdnych wojen w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na półmetku dwumeczu PSG prowadzi z Realem 1:0. Zaliczka to bardzo skromna, szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę bardzo wyraźną przewagę wicemistrzów Francji na Parc des Princes. Dziś pora rewanżu w Madrycie. Czy Królewscy pokażą swój najlepszy futbol i pokuszą się o wyeliminowanie rywala?
Gdyby patrzeć na ten mecz tylko przez pryzmat formy w lidze, to trzeba stawiać właśnie na Real, który po porażce w Paryżu, następnie wygrał trzy kolejne batalie w La Liga – kolejno 3:0 z Alaves, 1:0 z Rayo Vallecano i ostatnio 4:1 z Realem Sociedad. W tym samym czasie PSG również zagrało trzy mecze – dwa z nich przegrało! Z Nantes 1:3 i ostatnio z Nice 0:1. W międzyczasie była wygrana 3:1 z St. Etienne. PSG może jednak pozwolić sobie na komfort porażek w Ligue 1 – przewaga punktowa nad drugim zespołem z Nicei wynosi obecnie 13 punktów. Losy mistrzostwa są już rozstrzygnięte od dawna.
Inna sprawa, że po niesamowitych plonach w letnim okienku transferowym wszyscy przewidywali, że PSG będzie w lidze jak walec drogowy, który niszczy wszystko, co spotyka na drodze. Tymczasem rzeczywistość jest zgoła inna – ekipa Mauricio Pochettino straciła punkty już 8 razy (sic), a do tego wielokrotnie urywała się ze stryczka w doliczonym czasie gry. Gdy wygrywa to też raczej w niezbyt przekonującym stylu. Nie ma też wątpliwości, że to nie wygranie rozgrywek ligowych jest celem nadrzędnym dla PSG. To raczej formalność, choć i od tego zdarzają się wyjątki, vide poprzedni sezon. Ten najważniejszy cel to oczywiście Liga Mistrzów. Katarczycy pompują pieniądze w klub od ponad dekady, a wciąż największym europejskim sukcesem tej ery jest pandemiczny finał Champions League w Lizbonie, przegrywany 0:1 z Bayernem. Nie po to do klubu ściągano Messiego, a na siłę wręcz zatrzymywano Mbappe, by znów odbić się od szklanego sufitu.
Kibiców Realu cieszy na pewno ostatnia forma ich drużyny w lidze, ale martwić może przebieg pierwszego spotkania. To była naprawdę ogromna dominacja gospodarzy i Real miał pełne prawo cieszyć się z końcowego wyniku, traktując jako najniższy wymiar kary. Jeśli na Santiago Bernabeu paryżanie również w taki sposób zdominują środek pola i przejmą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, to o odrobienie strat może być ciężko. Gianluigi Donnarumma w pierwszym spotkaniu nudził się setnie – nie musiał bronić ani jednego strzału!
Bohaterem tamtego spotkania został Mbappe. Nie tylko wywalczył rzut karny, zmarnowany przez Messiego, ale przede wszystkim w doliczonym czasie gry strzelił zwycięskiego gola, wchodząc w defensywę Realu jak w rozgrzane na słońcu masło. Zresztą, przez cały sezon Ligi Mistrzów Mbappe jest wyraźnie najlepszym piłkarzem PSG. Ciekawe, czy są to ostatnie akordy francuskiego gwiazdora w tym klubie. O ewentualnym transferze Mbappe do Realu mówi się od dawna. Florentino Perez zagiął parol na swoją nową, galaktyczną gwiazdę, a sam zawodnik wiele razy podkreślał, że marzy o grze u boku Karima Benzemy. Jeśli ten cel ma się spełnić także poza reprezentacją Francji, czas najwyższy na przeprowadzkę. Benzema wieczny nie będzie.
Kto liczył na smaczek w postaci powrotu Sergio Ramosa na Santiago Bernabeu, ten będzie się musiał zadowolić widokiem Ramosa w cywilnym stroju. Wieloletni kapitan Realu niemal przez cały sezon w PSG leczy różnej maści kontuzje i oczywiście nadal nie jest zdolny do gry. Pochettino nie może wystawić także Andera Herrery i Layvina Kurzawy. Z kolei Carlo Ancelotti ma dużo większy problem – kluczowa postać drugiej linii, Casemiro, pauzuje za kartki. Z tego samego powodu nie wystąpi też Ferland Mendy.
W drugim dzisiejszym meczu emocji nie przewidujemy. Manchester City wygrał w Lizbonie 5:0, a dziś czeka go domowy rewanż ze Sportingiem. Największa zagadka spotkania? Jak bardzo Pep Guardiola zamiesza w składzie swojej drużyny. Przy takiej przewadze po pierwszym meczu, znacznie ważniejszy wydaje się być weekendowy mecz z Crystal Palace – zwłaszcza, że w pierwszej rundzie Orły sensacyjnie pokonały Citizens.