Skip to main content

PZPN oraz piłkarze reprezentacji Polski podjęli decyzję, że nie będziemy grali z Rosją. Polacy nie tylko nie pojadą Moskwy, ale nie mają zamiaru w ogóle mierzyć się z tym rywalem. Mimo grożącego walkowera, tak naprawdę możemy być dumni z podjętej decyzji, bo to głośne wysłanie sygnału do FIFA i całego świata.

– Koniec ze słowami, czas na czyny! W związku z eskalacją agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, reprezentacja Polski nie zamierza rozegrać barażowego meczu z rep. Rosji. To jedyna słuszna decyzja. Prowadzimy rozmowy z federacjami Szwecji i Czech, aby przedstawić FIFA wspólne stanowisko – poinformował dzisiaj Cezary Kulesza. Pierwsze, co rzuca się w oczy pod tym wpisem to odpowiedź prezydenta Andrzeja Dudy: – I słusznie, panie prezesie Kulesza. Nie gra się z bandytami. Polacy czekali na ruch FIFA, ale się… nie doczekali, dlatego postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Już wcześniej minister sportu, Kamil Bortniczuk – mowił, że nie wyobraża sobie, żeby w ogóle grać z Rosją. Podobnie Robert Lewandowski wydał oświadczenie, w którym poinformował, że będzie ustalał wspólnie z kolegami z reprezentacji jedno i konkretne stanowisko. I nie potrzeba było dużo czasu. Wniosek był taki: nie gramy.

Tweeta z oświadczeniem podał Robert Lewandowski, którego na tym portalu społecznościowym obserwuje 25 razy więcej osób niż prezesa PZPN-u, więc decyzja poszła w świat. Zawodnik Bayernu napisał w ten sposób: – Słuszna decyzja! Nie wyobrażam sobie grania meczu z reprezentacją Rosji w sytuacji, gdy trwa agresja zbrojna na Ukrainie. Rosyjscy piłkarze i kibice nie są za to odpowiedzialni, ale nie możemy udawać, że nic się nie dzieje. Za chwilę przekaz dotarł do światowych mediów, dyskutowano o tym choćby w Sky Sports, a FIFA, która nie potrafiła podjąć samodzielnej decyzji – została podstawiona pod ścianą, bo duże jest prawdopodobieństwo, że nikt z naszej drabinki nie będzie chciał grać z Rosją. A w takim przypadku FIFA albo się skompromituje i da Rosji bilet za darmo, albo po prostu pod naciskiem wykluczy ich z baraży.

Najpierw UEFA podjęła decyzję, że domowe mecze rosyjskich i ukraińskich reprezentacji będą na neutralnym terenie. Trudno w ogóle myśleć, żeby w takim przypadku ukraińskim zawodnikom chciało się grać w piłkę, tym bardziej wobec przypadku zbiorowej mobilizacji mężczyzn w wieku 18-60 lat. UEFA "śledziła rozwój sytuacji" i przeniosła finał Ligi Mistrzów z Sankt Petersburga do Paryża. Taka decyzja zapadła po nadzwyczajnym posiedzeniu Komitetu Wykonawczego UEFA. Z tym, że o samych barażach decyduje FIFA, bo to pod patronatem tej federacji jest rozgrywany mundial.  Więc decyzja europejskiej federacji o grze na neutralnym gruncie nie dotyczyła naszego meczu z Rosją. A jakie było stanowisko FIFA? Mocno osmieszające. Bon moty w stylu: "wzywamy strony do przywrócenia pokoju", "solidaryzujemy się z ofiarami", a o wykluczeniu Rosji ani słowa. Dlatego też polska federacja jako pierwsza podjęła samodzielną decyzję.

FIFA zawiesiła Zimbabwe i Kenię za to, że ich krajowe rządy wtrącały się w sprawy federacji piłkarskich. W tym przypadku są równi i równiejsi. Piłkarze wzięli jednak sprawy w swoje ręce, pokazując, że liczy się też aspekt czysto ludzki i uczuciowy, a nie sprawy przy zielonym stoliku. Nikt im nie będzie kazał grać z Rosją, jeżeli po prostu tego nie czują i uważają to za niestosowne, żeby podawać sobie ręce, wymieniać proporczykami i przyczyniać się do propagandy i pierdół w stylu "nie łączmy polityki ze sportem". Pozostaje teraz tylko czekać na stanowisko Czechów i Szwedów, ale zdaje się, że gramy wszyscy do jednej bramki okupanta. I pewnie, że nie jest to w tej chwili najważniejsze, ale sport przez lata był i będzie narzędziem propagandowym, a przekaz polskiej reprezentacji poszedł w świat. Teraz FIFA ma zagwozdkę, a ruch Polski może wywołać efekt domina. I dobrze, że w tym przypadku mamy w zespole Lewandowskiego, bo nie da się obok tego przejść obojętnym.
 

Related Articles