Przemodelowany Superpuchar Hiszpanii ma wielu krytyków. Nie dość, że mecze rozgrywane są poza Półwyspem Iberyjskim, to do gry dopuszczono nie tylko mistrza i zdobywcę krajowego pucharu. Ma to jednak swoje oczywiste plusy. Dziś dzięki temu zobaczymy El Clasico! Dla Xaviego będzie to pierwsze starcie z Realem w roli trenera.
Turniej o Superpuchar rozgrywany jest w Arabii Saudyjskiej, a trofeum broni Athletic Bilbao. Baskowie w jutrzejszym półfinale zmierzą się z mistrzem kraju – Atletico Madryt. Dziś o finał zagrają giganci, czyli Barcelona (zdobywca Copa del Rey) i Real (wicemistrz kraju). A meczu Barcelony z Realem po prostu nie można przegapić, nawet jeśli to tylko komercyjny turniej o mało istotne trofeum.
Gdyby patrzeć na ten mecz wyłącznie przez pryzmat ligowej tabeli, to faworyt jest tylko jeden. Real pewnym krokiem zmierza po mistrzostwo, podczas gdy w Katalonii marzą o miejscu w TOP 4, a co za tym idzie kwalifikacji do Champions League. O kryzysie Barcelony pisaliśmy zresztą już wiele razy. Ma on podłoże w ogromnych problemach finansowych klubu, a te z kolei wynikają z wielu lat nieudolnego zarządzania przez prezesa Bartomeu. Joan Laporta rozpoczął swoją kadencję od katastrofy, jaką była utrata Leo Messiego, ale teraz systematycznie próbuje wysyłać w świat komunikaty, że jego Barca nie zginęła. Wpisuje się w to chociażby transfer Ferrana Torresa z Manchesteru City, na który Barcelona wydała niemałą kwotę.
Ferran Torres wreszcie będzie mógł być zarejestrowany do gry, bowiem Dumie Katalonii udało się porozumieć z Samuelem Umtitim, który przedłużył umowę na korzystnych dla Barcy warunkach. W dodatku Laporta dopiął swego i pozbył się Philippe Coutinho – na razie na zasadzie wypożyczenia, ale to i tak dobry ruch. Optymistycznych dla fanów Blaugrany wieści jest więcej – do zdrowia powrócił Ansu Fati. Zielone światło do gry w dzisiejszym klasyku otrzymali także Ronald Araujo, Pedri i Frenkie de Jong. Lista absencji kurczy się, a Xavi ma coraz większe pole manewru.
Real jest na zupełnie innym etapie. Podczas gdy Barcelona się przebudowuje, Królewscy stali się jednym z faworytów do wygrania Ligi Mistrzów i murowanym faworytem ligi hiszpańskiej. Nie tak dawno Los Blancos notowali wyborną serię dziesięciu zwycięstw z rzędu. Potknięcia w meczach z Cadiz i Getafe nieco popsuły sytuację, ale 5 punktów przewagi nad Sevillą, 11 nad Atletico i – bagatela – 17 nad Barceloną to naprawdę komfortowa sytuacja. W tym momencie tylko drużyna Julena Lopetegui ma w miarę nomen omen realne szanse by sprawić Królewskim psikusa.
Real ma także bardzo dobrą serię w klasykach. Wygrał cztery ostatnie bezpośrednie starcia z Barceloną, a nie przegrał pięciu. W tych pięciu klasykach Barcelona strzeliła zaledwie trzy honorowe bramki. Fani z Camp Nou z rozrzewnieniem mogą wspominać czasy, gdy ich ulubieńcy gromili odwiecznego rywala 5:1, 4:0, 3:0. W październiku zeszłego roku Barcelona przegrała z Realem 1:2 na własnym stadionie. Na bramki Davida Alaby i Lucasa Vazqueza odpowiedział Sergio Aguero, a Argentyńczyk trafił do siatki w 7. doliczonej minucie. Na cokolwiek było już stanowczo za późno.
Real i Barca mierzyły się ze sobą wielokrotnie także w meczach o Superpuchar Hiszpanii – ostatnio w 2017 roku. Dwumecz wypadł zdecydowanie po myśli Los Blancos, którzy wygrali 3:1 i 2:0. Barcelona ma za to więcej zgarniętych trofeów superpucharu – 18 przy 11 Realu. W nowej formule Superpucharu z półfinałami i finałem te dwie wielkie firmy jeszcze się nie zmierzyły. Ten stan rzeczy potrwa tylko do 20:00.