Skip to main content

Po pucharowej przerwie do gry powraca Premier League. I będzie to ekscytujący powrót, bo już pierwszy sobotni mecz to szlagier przez wielkie „S”. Na Etihad Stadium prowadzący Manchester City zmierzy się z drugą Chelsea.

Dla Chelsea to być może ostatnia szansa, by zabrać się za odrabianie strat. Niby liga ledwo za półmetkiem, ale Citizens to raczej nie jest zespół, który wpadnie w kryzys i zacznie seryjnie gubić punkty. W okresie świąteczno-noworocznym było wręcz przeciwnie. Podopieczni Pepa Guardioli wygrywali seryjnie i korzystali z potknięć Chelsea i Liverpoolu. Wyścig trzech gigantów stał się nagle samotną ucieczką jednego i bezradnymi spojrzeniami pozostałej dwójki. 10 punktów przewagi nad The Blues i 11 nad Liverpoolem (który ma rozegrany jeden mecz mniej) to dużo, ale na 17 kolejek przed finiszem nie można jeszcze koronować ekipy Guardioli. Dużo się może wydarzyć.

A Chelsea w zeszłym sezonie potrafiła pokonywać Manchester City. Tak było najpierw w półfinale Pucharu Anglii (1:0), potem w meczu ligowym (2:1), a na koniec – co dla Guardioli najboleśniejsze – w finale Ligi Mistrzów (1:0). Po trzech kolejnych wiktoriach mówiło się, że Thomas Tuchel znalazł patent na ogrywanie Guardioli. Jednak we wrześniu zeszłego roku pierwsze starcie obu zespołów w tym sezonie Premier League zakończyło się wyjazdowym zwycięstwem Obywateli 1:0 po trafieniu Gabriela Jesusa. Chelsea potrafi więc postawić się Manchesterowi City, ale nie można z góry zakładać, że będzie faworytem sobotniej konfrontacji. Szczególnie, że gospodarzem jest zespół z błękitnej części Manchesteru.

W lepszej sytuacji kadrowej są mistrzowie Anglii. Do nieobecności aresztowanego Benjamina Mendy’ego wszyscy już przywykli – trudno go w ogóle traktować jeszcze jako czynnego piłkarza. Poza tym niedostępny jest Oleksandr Zinczenko i młody Liam Delap, który raczej i tak nie byłby brany pod uwagę przy wystawianiu pierwszej jedenastki. Największym osłabieniem jest brak Riyada Mahreza, który z reprezentacją Algierii walczy o obronę tytułu w Pucharze Narodów Afryki. W Chelsea ciut gorzej – na PNA pojechał Edouard Mendy, a kontuzje wykluczają występ Bena Chilwella, Trevoha Chalobaha i Recce’a Jamesa. Wszyscy są graczami formacji defensywnej i wszyscy mieliby szansę gry. Oczywiście, Tuchel na każdej pozycji ma spore pole manewru i nawet bez tej czwórki spokojnie może wystawić bardzo konkurencyjny skład, ale osłabienia to osłabienia.

Atutem Citizens może być odpoczynek. W środku tygodnia podopieczni Guardioli mieli wolne. Chelsea walczyła o finał Pucharu Ligi Angielskiej – zresztą skutecznie, bo w dwumeczu dość pewnie pokonała Tottenham. Tuchel do boju posłał podstawowy skład i na pewno większość graczy wystąpi także w sobotę na Etihad Stadium.

Spotkanie Man City z Chelsea rozpocznie się o 13:30. To nie jedyny wielki mecz w tej kolejce, bo w niedzielę na fanów czekają derby północnego Londynu.

Related Articles