W piątkowy wieczór po krótkiej zimowej przerwie do rozgrywek wracają piłkarze w Bundeslidze. W pierwszym meczu niemieckiej ekstraklasy w 2018 roku w akcji zobaczymy Bayern Monachium, który na przynajmniej jeden dzień może powiększyć swoją przewagę nad wiceliderem tabeli do bagatela 14 punktów! Wystarczy, że Bawarczycy ograją Aptekarzy z Leverkusen, aktualnie 4. drużynę w lidze. Przed wiosennymi zmaganiami u naszych zachodnich sąsiadów nikt raczej nie wmawia sobie, że czeka nas zacięta batalia o tytuł mistrzowski. Wszystko co najciekawsze, powinno raczej wydarzyć się za plecami Bayernu.
By najlepiej uzmysłowić sobie z jak dużym rozstrzałem mamy do czynienia w Bundeslidze, spójrzmy uważniej w tabelę, gdzie przewaga Bayernu nad drugim Schalke wynosi 11 oczek. To samo Schalke ma 11 punktów przewagi nad… dwunastym Wolfsburgiem! Oczko nad Wolfsburgiem plasuje się Hannover, który ma zaledwie pięć punktów straty ligowego podium! Wygląda więc na to, że każdy zespół z miejsc 2-11 ma całkiem realne szanse na zajęcie miejsca gwarantującego grę w Lidze Mistrzów 2018/19, bo w tym sezonie taki przywilej spotka cztery najlepsze niemieckie drużyny. 10 z 18 drużyn przystępuje do rundy wiosennej mając z tyłu głowy marzenia o podboju najbardziej prestiżowych rozgrywek europejskich w przyszłym sezonie. O ile dla wspomnianego Hannoveru czy np. Augsburga niepowodzenie tej misji nie będzie żadną katastrofą, o tyle zupełnie inaczej na sprawę patrzeć muszą w Dortmundzie, Lipsku czy Gelsenkirchen, choć akurat Schalke w ostatnim czasie przyzwyczajało swoich kibiców do coraz słabszej gry.
Wszystko zmieniło się jednak w bieżącym sezonie i niespodziewanie Smerfy wylądowały po rundzie jesiennej za plecami Bayernu. Strata do Bayernu także byłaby dużo mniejsza, gdyby nie mocno spowolniona końcówka w wykonaniu zespołu Domenico Tedesco. W pięciu ostatnich meczach Schalke remisowało aż czterokrotnie i tylko remis z Borussią Dortmund nie był wynikiem poniżej oczekiwań. Warto przypomnieć, że w jednym z najlepszym meczów 2017 roku BVB prowadziło do przerwy, a nawet do 60. minuty 4:0, by ostatecznie tylko podzielić się punktami z sąsiadem z Zagłębia Ruhry (4:4).
Dla Borussii zresztą jesień była istną huśtawką nastrojów. Zaczęło się bardzo obiecująco – wysokiego tempa narzuconego w Bundeslidze nie wytrzymywał nawet Bayern i dortmundczycy przewodzili ligowej tabeli. Wydawało się, że Peter Bosz jest tą osobą, która jak ongiś Jurgen Klopp, będzie w stanie skutecznie rywalizować z Bayernem o mistrzostwo. W Monachium doszło jednak do zmiany trenera – Carlo Ancelottiego zastąpił Jupp Heynckes i był to moment zwrotny. To, że nowy szkoleniowiec odmienił grę Bayernu, można łatwo zrozumieć. Dlaczego jednak w tym samym momencie w totalny kryzys wpadła Borussia? Dortmundczycy mieli gigantyczne problemy z wygraniem jakiegokolwiek meczu – w Lidze Mistrzów zakończyło się to odpadnięciem po fazie grupowej, a na krajowym podwórku zjazdem w dół tabeli oraz odpadnięciem z Pucharu Niemiec – po meczu z Bayernem, a jakże. Koniec końców Bosz przypłacił to wszystko stanowiskiem, a zastąpił go Peter Stoger. Końcówka rundy była już w wykonaniu BVB nieco lepsza i zapewne wiosną celem klubu będzie wicemistrzostwo i udany występ w Lidze Europy.
Czy pomoże w tym „enfant terrible” zespołu z Dortmundu – Pierre-Emerick Aubameyang? Gabończyk jesienią sprawiał sporo problemów wychowawczych i choć wciąż pokazywał na boisku wielką piłkarską klasę, to jego przyszłość w drużynie z Westfalii stanęła pod znakiem zapytania. Niedawno dużo mówiło się o jego odejściu do ligi chińskiej, gdzie jak zwykle kuszą wielkie zarobki. Z powodów proceduralnych transfer ten nie może jednak dojść do skutku i Aubameyang najprawdopodobniej wiosnę spędzi w Borussii, znów zacięcie rywalizując z Robertem Lewandowskim o koronę króla strzelców. Lewy po jesieni ma dwa gole przewagi, a biorąc pod uwagę fakt, że rok temu przegrał na finiszu rywalizację z reprezentantem Gabonu, teraz będzie podwójnie zmotywowany by zgarnąć łup. Polak jest wyraźnym faworytem tego wyścigu, tak zresztą jak i Bayern w walce o tytuł mistrzowski.
Już w pierwszej wiosennej kolejce fani Bundesligi obejrzą przynajmniej dwa bardzo ciekawie zapowiadające się spotkania. Piątkowy mecz Bayeru z Bayernem to jedno z nich, ale w sobotę jeszcze więcej dziać może się w konfrontacji piątego w tabeli Lipska z Schalke. Rewelacja ubiegłego sezonu, sensacyjny wicemistrz Niemiec, nie zamierza przypinać sobie łatki ekipy jednego sezonu – kogoś na wzór Leicester w Premier League. W przypadku zespołu sponsorowanego przez znany napój energetyczny, podobnie jak w wypadku Schalke, można było mówić o zadyszce na koniec rundy – cztery ostatnie kolejki Lipska to dwie porażki i dwa remisy. Bayern w tym czasie wyłącznie wygrywał i śrubował swoją przewagę.